Wystawa prezentowana była od 13 kwietnia do 12 pażdziernika 2014 r. w spichlerzu z Wilkowa.
Obok dostępności ziemi i pożywienia oraz możliwości zapewnienia bezpieczeństwa, bliskość wody była podstawowym wyznacznikiem kierunku osadnictwa. Z jednej strony rzeki, jeziora i mokradła stanowiły rodzaj drogi, ułatwiały ekspansję i zarazem międzyludzką komunikację, z drugiej pełniły rolę granic między regionami i gruntami sąsiadujących włości, sprzyjały tworzeniu różnic kulturowych. W takim ujęciu można rozpatrywać historię Ziemi Radomskiej. Międzyrzecze Wisły, Pilicy, Kamiennej i Drzewiczki wyznacza region radomski. Wczesnośredniowieczna kolonizacja i późniejsze fale osadnicze następowały wzdłuż rzecznych dolin; najpierw Wisły, później mniejszych cieków.
Jeżeli tylko było to możliwe, wodę nabierano bezpośrednio z rzeki. W innym przypadku, przystępując do zakładania gospodarstwa na nowym siedlisku, rozpoczynano budowę od wykopania studni. Ich wnętrza wyplatano faszyną, wykładano deskami lub kamieniami, zaś przed II wojną światową zaczęły upowszechniać się betonowe kręgi. Część nadziemną zwykle konstruowano z drewnianych belek wiązanych na zrąb. Jeśli woda gruntowa znajdowała się blisko powierzchni, nabierano ją wiadrami umieszczonymi na kulce czyli tyczce z haczykowatym zaczepem. Gdy studnia była głębsza stosowano żuraw będący rodzajem dźwigni z doczepionym pojemnikiem. Wodę z głębokich pokładów wyciągano przy pomocy drewnianego wału poruszanego ręczną metalową korbą. Napełnione wiadra zawieszano na nosidłach. Korzystano też z cebrów o dwóch uchach przez które można było dla łatwiejszego transportu przewlec drąg.
Radomscy artyści podkreślają dwoistą naturę wody. Rodzimy krajobraz ukazany jest jako równina, po której płynie spokojna rzeka będąca źródłem życia. Dokoła rośnie las obfitujący w dziką zwierzynę. Pejzaż tworzą również tereny zalewowe i mokradła. We wsiach położonych nad rzekami mniejszą trudność sprawiało wykopanie stawów użytkowanych w celach gospodarczych. Twórcy podkreślają także destrukcyjny charakter wody, która w czasie wylewów i powodzi niesie zniszczenie i śmierć zarówno otaczającej przyrodzie, jak też człowiekowi i jego dobytkowi.
Dawna wieś korzystała z wody na potrzeby przemysłu. W sztuce ukazana jest praca wodnych młynów. Wznoszono je tam, gdzie był odpowiedni system rzeczny. Niejedna wieś mogła poszczycić się kilkoma młynami stawianymi nawet przy niewielkich strumieniach. Głównym zadaniem młyna wodnego było rozcieranie ziarna na mąkę i kaszę. Urządzenia mielące napędzała siła wody poruszającej mechanizm napędowy, mający początek w kole. Radomskie młyny zazwyczaj posiadały koło nadsiębierne i podsiębierne różniące się tym, że na pierwsze woda spadała z góry, zaś na drugie podpływała u dołu. Młyny stawiano nie tylko na podmurówkach, ale także na palach i murowanych słupach, co zabezpieczało budynek przed podmywaniem. Obok karczmy, kuźni czy gromadzkiej studni, młyn należał do miejsc spotkań członków wioskowej społeczności. Prace artystów kreślą także obraz opuszczonych, zrujnowanych młynów. Niszczył je nie tylko upływający czas. Kres ich eksploatacji po II wojnie świtowej przyniosły zarządzenia administracyjne, trudności w pozyskaniu drewna niezbędnego do konserwacji budynku i urządzeń, upowszechnienie się nowych technologii, źle prowadzone melioracje cieków, wreszcie zmiana wiejskiej obyczajowości.
Artyści w swoich pracach ukazują również powiązanie wody z wiejskimi rzemiosłami. Jednym z nich jest garncarstwo. Podczas wyrabiania naczyń, garncarz musiał moczyć dłonie w wodzie, co dzięki zwiększeniu poślizgu umożliwiało kształtowanie gliny. Pojemnik z wodą zawsze musiał stać na ławie „pod ręką”. W sztuce regionu obecny jest też temat pobierania torfu, który od połowy XIX wieku na Ziemi Radomskiej stał się oprócz drewna powszechnym paliwem dorzucanym do ognia. Pozyskiwany był z bagnistych łąk od wiosny do jesieni. Jeśli pobrany surowiec był suchy, krojono go w cegiełki, a następnie suszono. Doły torfowe często zalewała woda gruntowa, dlatego torf wydobywano w błotnistej postaci. W tym przypadku szlam rozkładano na łące w długą taflę i udeptywano, po wyschnięciu zaś krojono na kawałki. Po wybraniu gliny i torfu ze złoża, wyrobisko często wypełniała woda. Zbiorniki te zarybiano, puszczano na nie hodowlane gęsi i kaczki, korzystały z nich także dzieci w celu kąpieli i zabawy.
Ze względu na obfitość materiału, powszechnym zajęciem na terenach nadwodnych było wikliniarstwo. Bez sprzętów wyplecionych z wierzby wiciowej i purpurowej nie mogło obejść się żadne gospodarstwo. Surowiec pozyskiwano późną jesienią i zimą. Najpierw pędy moczono, aby uzyskać wymaganą giętkość. Dokonywano tego w ciekach i zbiornikach wodnych, wykopanych dołach lub beczkach przez okres kilku tygodni. Następnie sortowano pręty według długości. Jeśli rzemieślnik zamierzał okorować pędy w celu uzyskania białych gałązek, przed pracą witki powtórnie moczono. Zmiękczenie zbyt wyschniętego surowca oraz łatwość oddzielenia kory od drewna osiągano dzięki gotowaniu czyli warzeniu wikliny w specjalnych kadziach.
Dzieła regionalnych twórców przedstawiają moczenie lnu. Było ono jednym z etapów pozyskiwania włókna, z którego wytwarzano przędzę niezbędną do wyrobu tkanin. Po zebraniu lnu, wysuszeniu i oddzieleniu torebek nasiennych od łodyg, należało namoczyć słomę, by potem łatwiej wydzielić z niej włókno. W tym celu łodygi roszono przez rozścielenie na łące albo moczono je w wodzie. Na moczydło wybierano stawy, jeziora, sadzawki, rowy, oczka wodne i niewielkie rzeczki. Preferowano miejsca płytkie, gdyż ciepła woda przyśpieszała proces odchodzenia włókna od zdrewniałych paździerzy. Len powiązany powrósłem w wiązki umieszczano promieniście wokół wbitego w wodę palika lub pomiędzy czterema zatkniętymi kołkami. Wypływaniu słomy i zabieraniu jej przez prąd zapobiegało przyciskanie łodyg darnią, deskami lub kamieniami. Moczenie lnu trwało około dwóch tygodni.
Na Ziemi Radomskiej rybołówstwo było uboczną gałęzią gospodarki, uzupełniającą uprawę roli i hodowlę zwierząt. Artyści prezentując w pracach połów wędką i sieciami, jedynie zasygnalizowali bogactwo lokalnych tradycji rybackich. Używano wielu rodzajów narzędzi, zarówno do czynnego, jak i zastawnego połowu. Korzystano także z szerokiego zestawu sprzętów pomocniczych umożliwiających skuteczne i bezpieczne łowienie.
Sztuka regionu przybliża różne zajęcia powszednie związane z wodą, w tym pranie. Stosując najdawniejszy sposób najpierw należało namoczyć i wyługować materiał w trójnożnych pojemnikach zwanych stawnicami lub tryfusami. Po wyługowaniu, ubrania i bieliznę płukano w stawie lub rzece. Miejsce pracy kobiet stanowił duży kamień wrzucony w wodę, deska przerzucona na drugi brzeg lub umieszczona na kołkach wbitych w dno. Rozłożone tkaniny czyszczono w rękach, a jeśli były grubsze, uderzano je kijankami. Kilka razy w roku urządzano okresowe pranie, a wtedy praczki przewoził wozem nad wodę któryś z gospodarzy. Z czasem pranie zaczęto robić za pomocą drewnianych, a później blaszanych balii i tar. Od początku XX wieku do użytku zaczęły wchodzić pralki z wyżymaczkami o napędzie ręcznym. Przełomowa zmiana zaszła po II wojnie światowej dzięki elektryfikacji wsi. Upowszechniły się wtedy pralki elektryczne, których symbolem jest popularna Frania. W latach 80. zaczęły wypierać je bębnowe pralki automatyczne.
W miejscach, gdzie brzeg był płaski stada krów i koni wyrabiały poidła, które gęsi i kaczki wykorzystywały jako dogodne zejście do wody. Zwierzęta hodowlane wypasano na soczystych nadwodnych pastwiskach. Z łąk położonych w bliskości wód pozyskiwano siano. Zimą w czasie wolnym po zamarzniętych zbiornikach i rzekach jeżdżono na łyżwach, a w ich bliskości zjeżdżano na sankach i urządzano kuligi.
Woda pełniła ważną rolę w ludowych wierzeniach, w których religia chrześcijańska splotła się z dawnymi pogańskimi tradycjami. Radomska sztuka ukazuje destrukcyjną siłę żywiołu na przykładzie starotestamentowego tekstu o potopie i Arce Noego. Obmycie z grzechu i zmazy sprawił również chrzest Chrystusa. Niszczące moce wody prezentuje scena uciszenia wzburzonego Jeziora Galilejskiego przez Jezusa podczas połowu ryb, na który Chrystus udał się wraz ze swymi uczniami.
Według mieszkańców wsi ochronę przed utopieniem zapewniał Anioł Stróż. Miał on „pełne ręce roboty”, gdyż na ludzi i ich dobytek czyhała przebywająca w wodzie i jej pobliżu siła nieczysta. Diabeł Rokita władający bagnami, topił przechodniów, a przejeżdżające wozy zrzucał w grzęzawisko. Czart wodził na mokradła zwłaszcza pijanych chłopów, by wciągnąć ich w głębinę. W Radomskiem uważano, że wodę zamieszkują również wodniki i topielice objawiające się w ludzkiej i zwierzęcej postaci. Były to duchy tych, którzy utonęli. Musiały one topić kąpiących się i przechodzących przez mosty, by odzyskać spokój duszy i móc odejść w zaświaty. W ludowej mitologii ze złymi mocami, a przede wszystkim ze smokami walczył święty Jerzy. Przedstawiano go jako rzymskiego żołnierza dzierżącego włócznię. Wierzono, że święty posiadał moc rzucania piorunów, którymi zabijał demony lub zmuszał je do ucieczki w głębiny. Prezentowane prace podkreślają, że władzę nad wodnym żywiołem posiadał również święty Florian. Przedstawia się go w zbroi rzymskiego legionisty, w jednej ręce trzymającego chorągiew, w drugiej naczynie z wodą, którą gasi pożar. Modlono się do świętego Floriana gdy trzeba było stłumić szalejące płomienie, uspokoić wzburzone fale i cofnąć powódź. Świętym szczególnie związanym z wodami był Jan Nepomucen przedstawiany w stroju kanonika z krzyżem w dłoni. Na pomoc wzywali go tonący, oddawano mu się w opiekę podczas powodzi oraz przeprawy przez mosty.
Radomska twórczość prezentuje związek wody z ludowymi świętami i obrzędami. W Wielki Czwartek należało obmyć się na zdrowie i urodę. W strumieniach i źródłach zanurzały się lub przynajmniej przemywały twarz przede wszystkim panny na wydaniu. W Wielką Sobotę w kościołach święcono pokarmy, ogień i wodę. Zabierano ją do domów, gdyż posiadała właściwości lecznicze oraz zapewniała urodzaj. Lany Poniedziałek był na wsi dniem pełnym gwaru i swawoli. Oblewano głównie dziewczęta i młode gospodynie. Oblanie świadczyło o zainteresowaniu jakim cieszyła się dziewczyna w wiejskiej społeczności, a ponadto dopełniało uświęconego obyczaju oznaczającego wiosenne oczyszczenie i pobudzenie. Podczas obchodów świętojańskich dzięki wodzie dopełniano wielu zwyczajów. Wierząc, że ochrzczona przez świętego Jana woda staje się „czysta”, kąpano się i obmywano dla zyskania zdrowia, siły i urody. Panny puszczały na wodę wianki – symbol dziewictwa. Robiono je z ziół i kwiatów, przytwierdzano do desek i oświetlano przylepionymi świeczkami. Na podstawie obserwacji puszczonych wianków dziewczęta wróżyły, kiedy wyjdą za mąż i jakie będzie ich małżeństwo. Najlepszą przepowiednię stanowiło wyłowienie wianuszka przez młodzieńca, co oznaczało odwzajemnioną miłość i poważne zamiary względem panny.
Woda mająca zasadniczy wpływ na życie człowieka często pojawia się w pracach twórców. Bywa tematem wiodącym, ale wielokroć stanowi także tło dla głębszych rozważań.