Tegoroczne aranżacje bożonarodzeniowe wnętrz obiektów architektonicznych tradycyjnie prezentują różne etapy świętowania radomskiej wsi na przestrzeni XIX ? XX wieku
Tegoroczne aranżacje bożonarodzeniowe wnętrz obiektów architektonicznych tradycyjnie prezentują różne etapy świętowania radomskiej wsi na przestrzeni XIX – XX wieku. Zwracają one uwagę na nierozerwalnie ze sobą związane aspekty duchowe, społeczne i materialne.
Wigilia ziemiańska z przełomu wieku XIX i XX zaaranżowana jest w Dworze z Pieczysk. Jego mieszkańcy po zwyczajowym przełamaniu się opłatkiem i złożeniu sobie życzeń na nadchodzący rok, zasiadali do suto zasłanego stołu w jadalni, delektując się sekwencjami podawanych przez służbę postnych dań. Uchwycony został moment spożywania głównie potraw rybnych. Honorowe miejsce na stole zajmuje szczupak, jedna z najbardziej cenionych i wykwintnych ryb w szlacheckim menu. Został on podany po staropolsku - w sosie szarym przyrządzonym na bazie startego pieczywa i oliwy, ubogacony warzywami i rodzynkami. Spożywano także różnie przyrządzonego karpia, nieprzypadkowo zwanego rybą królewską. Nieopodal stołu, na stoliku oczekują już na swoją kolej ciasta, tak jak współcześnie konsumowane z herbatą i kawą. Ziemiańskiej Wigilii nieobce były elementy pojawiające się pod chłopską strzechą, jak żytni snop. Ustawiano go w kącie, kłosami skierowanymi ku górze. Snop jako atrybut świąteczny wywodzi się z archaicznej magii płodnościowej, mającej na celu zapewnienie urodzaju na najbliższy rok. W salonie stoi świerkowa choinka ubrana w orzechy, jabłka, ciastka, pierniki oraz świeczki. Drzewko wigilijne, które pojawiło się w domach polskich mieszczan na przełomie XVIII i XIX wieku, nieco później przyjęło się w dworach. Choinka była świadkiem nieudanego powstania styczniowego. Jej przystrój w postaci czarnego łańcucha oznaczającego zaborcze zniewolenie, symbolicznie uwidaczniał popowstaniowe represje jakie dotknęły wyższe warstwy społeczne. Różnica między życzeniami wigilijnymi składanymi sobie przez chłopów i ziemian, polegała właśnie na tym, że pierwsze cechowała większa troska o sprawy gospodarcze i zdrowotne, w tych drugich zaś kładziono nacisk na treści ogólnospołeczne i patriotyczne.
Wigilię z końca XIX wieku przedstawia Chałupa z Solca, w której mieszkała wielopokoleniowa rodzina bogatych chłopów. Podczas „pośniku” (tak od słowa „post” zwano wieczerzę wigilijną) spożywano to, co zdołano zebrać z pola, lasu, sadu i wód, aby nie zabrakło owych „darów Bożych” w nadchodzącym roku. Ławę pełniącą niegdyś rolę stołu zaścielano białym lnianym obrusem. Zastawiano ją śledziami, kluskami z makiem, chlebem, masłem, racuchami, kaszami, grochem, fasolą. W celu spotęgowania przyszłego urodzaju, do ławy dostawiano dzieżę (sprzęt służący do rozczyniania ciasta) i kładziono na niej potrawy, takie jak: orzechy, suszone jabłka, śliwki i grzyby. Pożywienie suto okraszano olejem lnianym lub konopnym oraz przepijano kompotem z suszu, a nierzadko gorzałką. Pod ławą na sianku leży siekiera położona ostrzem ku górze. Miała ona odpędzać złe moce i chronić domowników od nasyłanych chorób i uroków. Sianko nie tylko przypominało o stajence, w której narodził się Chrystus, ale także służyło za miejsce spoczynku dusz przodków odwiedzających tego wieczoru swoją dawne gospodarstwo. Izba na okazję Wigilii jest bogato przystrojona. Na podłodze, ścianach i belkach stropowych umieszczono gałązki świerka i sosny. Na siestrzanie, głównej belce wspierającej powałę zawieszono podłaźniczkę. Była to poprzedniczka choinki sporządzona ze szczytu drzewa szpilkowego lub pęku gałęzi. Podłaźniczkę przybierano orzechami, jabłkami i „światami” robionymi ze sklejanych śliną opłatków. Jeden snop postawiono w rogu izby, drugi zaś rozścielano na klepisku. Domownicy kładli się na nim, by „ciskać kopy”. Wróżba polegała na rzucaniu kłosów zboża tak, aby jak najwięcej utkwiło za siestrzanem, świętymi obrazami i wbiło się w szczeliny belek stropowych, co oznaczało wielkość przyszłorocznych plonów. Wróżono także przykładając do obu stron noża opłatek i chleb. Jeśli na którejś stronie pojawiła się rdza, zbiór danego gatunku zboża miał być słaby. Tego wieczoru starano się wpłynąć na zachowanie zwierząt hodowlanych. W sieni, gdzie trzymano drób, położono żelazną obręcz z nasypanym wewnątrz ziarnem. Dzięki temu kury miały składać jajka tylko w obrębie swojego gospodarstwa.
W Chałupie z Bartodziejów zaaranżowano Wigilię z początku wieku XX. Ze względu na biedę mieszkańców stół jest ubogo zastawiony. Prócz małego kołacza, musiano zadowolić się kaszę gryczaną i fasolą okraszoną niewielką ilością oleju. Jałowość postnika rekompensowano sobie wystrojem izby. Gałązki sosny przybijano do ścian i belek stropowych na przemian z kwadratowymi i okrągłymi wycinankami z kolorowego papieru. Wycinanki umieszczano także na parapecie kładąc je na mchu. Święte obrazy ozdabiano „koronami”. Dawne korony sporządzano ze słomianych powróseł lub nagiętych gałęzi drzew szpilkowych. Obie formy dekorowano kolorowymi kwiatami z bibuły. Na klepisku leży rozściełany snop, na którym baraszkowały dzieci. W tę świąteczną noc rodzice pozwalali im nawet spać na prowizorycznym posłaniu. Bogate przystrojenie dawnych izb brało się z przekonania, że podczas Wigilii chałupę odwiedzają nie tylko goście, czy nawet duchy przodków, ale sam Bóg i Chrystus. Ażeby święci wędrowcy poczuli się swojsko, izba musiała przypominać rajski ogród – siedzibę czczonych postaci. Według wierzeń w Raju panowała wieczna wiosna i lato, trwał nieustanny dzień, zakwitały drzewa i kwiaty, stąd zielone, kwiatowe i kolorowe elementy dekoracji rozjaśniające oprócz lamp i świec izbę. W sieni leży obręcz, lecz zaledwie drewniana, pochodząca ze zniszczonego przetaka, do której wsypano nieco ziarna dla kur, by nie znosiły jajek u sąsiadów.
Boże Narodzenie przedstawia Chałupa z Alozjowa prezentująca lata 60-te XX wieku. Tutaj elementy tradycyjne splatają się z nowoczesnymi wpływami z miasta. Korona na świętym obrazie jest już sporządzona z drutu i bibuły, w pokoju stoi sztuczna choinka. Jednak sztuczne, jak i „żywe” drzewko przybrane jest głównie podobnymi formami w postaci fabrycznych bombek oraz różnymi ozdobami z kolorowej bibuły i papieru. Pierwszego dnia Świąt chleb zagryzano produktami mięsnymi, jak żeberka, kiełbasa, słonina, boczek. Przepijano herbatą lub kawą, a na deser podawano ciasta w rodzaju sernika z kratką czy makowca. Lata powojenne są okresem kiedy zanikały ostatnie wróżby. Kultywowało je starsze pokolenie, często już tylko z przyzwyczajenia lub dla zabawy. Na kuchni stoi misa z wodą. Dawniej wynoszono ją tego dnia rankiem z chałupy i pozostawiano pod gołym niebem na dłuższy czas, by wywróżyć pomyślność w najbliższym roku. Śnieg znajdywany w naczyniu oznaczał łatwo zarobione pieniądze, woda – pieniądz zdobyty z trudem, natomiast pustka symbolizowała biedę. Przy kuchni leży szufelka z zamiecionymi śmieciami. Dawny obyczaj bowiem nakazywał nie wynosić w pierwszy dzień Świąt odpadków z obawy przed wyniesieniem z domu szczęścia. Parapet okna dekorowano wtedy nie mchem, a watą kładąc na niej oprócz nie wieszanych już na ścianie wycinanek, przed wszystkim bombki. Na stole w pokoju leżą drobne upominki dla dzieci w postaci wstążek i scyzoryka.
Drugi dzień Świąt zaaranżowano w Chałupie z Chomentowa prezentującej okres międzywojenny w życiu zamożnej rodziny poddanej wpływom z miasta. W tym czasie pojawiła się na wsi radomskiej choinka, początkowo stawiana na stole lub stoliku pełniącym rolę domowego ołtarzyka, co podnosiło rangę nowego atrybutu świąt. Ubierano ją podobnie jak wypartego podłaźnika w jabłka, orzechy, światy, ale także przy pomocy ciastek i pierników. Za obrazy wetknięto świerkowe gałązki i pęczki słomy. Tego dnia wynoszono z izby snopy zbóż. Zwyczaj nakazywał także zanieść bydłu siano i słomę użytą podczas Wigilii oraz różnokolorowe opłatki. Na krześle położono w woreczkach owies, który święcono w kościele, by dodać go do ziarna przeznaczonego na siew. Przy kuchni stoi tara, dzbanek i konewka; przedmioty, które domownicy znaleźli rano pod domem. Starym obyczajem bowiem w Wigilię wykradano sobie różne rzeczy na wróżbę powodzenia w nadchodzącym roku. Należało oddać je właśnie na św. Szczepana. Na parapecie położono dwanaście łupin cebuli posypanych solą. W ten sposób aż do święta Trzech Króli wróżono pogodę na nadchodzący rok. Każda skórka warzywa oznaczała jeden miesiąc. Gdy zawilgotniała spodziewano się deszczu, gdy pozostawała sucha - pogody. Aurę przepowiadano w rozmaity sposób: od dnia św. Łucji do Wigilii, od Bożego Narodzenia do Trzech Króli, lub sposobem mieszanym od św. Łucji do Trzech Króli co drugi dzień. W drugi dzień Świąt następowało zwyczajowe godzenie służby. Gospodarz przedstawiając zalety pracy u siebie, częstował najemników jadłem i napitkiem, stąd oparta o stół opałka ze smakołykami i flaszka wódki. Stół zastawiono wyrobami mięsnymi, chlebem, ciastem i naczyniami na napoje.
Chałupa z Jastrzębiej należąca do zamożnych chłopów przedstawia święto Trzech Króli w okresie II Rzeczypospolitej. Brak już snopów, ale pod oknem wciąż wisi podwieszona u pułapu choinka przystrojona w orzechy, jabłka, światy i kwiaty z kolorowej bibuły. Umocowanie choinki pod sufitem było formą przejściową między zawieszanym podłaźnikiem, a drzewkiem stawianym na stole i później na podłodze. Do domu przybył z wizytą szczególny gość, ksiądz chodzący po kolędzie, którego przyjęto w izbie białej. Posadzono go za stołem, gdzie na obrusie leży naczynie na wodę święconą i kropidło. Obok w formie poczęstunku położono naczynie z „sójkami” – rodzajem pierogów pieczonych w radomskiem w okresie zimowych Świąt. Ksiądz obdarował rodzinę świętymi obrazkami, za co otrzymał podziękowanie w postaci kolędy złożonej z produktów spożywczych. Na kuchni położono kredę i rondelek z gałązkami jałowca święconymi tego dnia w kościele. Na drzwiach oprócz daty, kredą narysowano K+M+B i datę, co odstraszało ciemne moce przed wtargnięciem do środka. Dobroczynne działanie napisu potęgowało użycie krzyży zamiast znaków plusa między literami. Jałowiec przygotowano do okadzenia chaty, obejścia i zwierząt hodowlanych w celu zabezpieczenia przed złem. W izbie czarnej w przetaku leżą „szczodraki” będące rodzajem obrzędowego pieczywa w kształcie drzewek, kogutów, ślimaków, ludzi itp. Były przeznaczone dla szczodracarzy, chłopców w wieku od 6 – 12 lat, którzy w święto Trzech Króli odwiedzali domy i śpiewali „szczodrówki” - życzenia wszelkiej pomyślności. Do izby czarnej wpuszczono kolędników przebranych za turonia, diabła z widłami, śmierć z kosą, dziada oraz kozę w kożuchu wywróconym włosiem na zewnątrz. Ich nieodłącznymi atrybutami była szopka i gwiazda. Kolędnicy przychodzili w zamiarze życzenia domostwu powodzenia, pokazania widowiska Herodów oraz zainicjowania szalonej zabawy. Wprowadzali oni do chałupy radosny chaos i zamieszanie, ganiając domowników, przewracając sprzęty domowe i sypiąc ziarno na urodzaj. Przygrywający muzykanci używali instrumentów typowych dla wsi radomskiej, tj. akordeonu, skrzypiec i bębenka. Na ławie położono kawałki ciasta służące do zabawy w migdałowego króla. Ten kto znalazł w swym cieście migdał, wybierał swą królową i dawał jej kwiaty. W ramach podziękowania kolędnicy byli częstowani alkoholem oraz otrzymywali gościniec „w naturze”, czyli w pożywieniu.