Zwyczaje związane z przełomowym momentem w życiu wsi, jakim było zakończenie najważniejszych prac polowych, cechowały się na terenach polskich znaczną rozmaitością.
Zwyczaje związane z przełomowym momentem w życiu wsi, jakim było zakończenie najważniejszych prac polowych, cechowały się na terenach polskich znaczną rozmaitością. Niezależnie jednak od występujących różnic w każdym z regionów miało miejsce uroczyste, obrzędowe ścięcie ostatnich kłosów połączone z przeniesieniem ich wśród śpiewów i muzyki do chaty czy dworu, gdzie przechowywano je do momentu wysiania z nich ziarna jesienią[1]. Zwyczaj ten, choć przeszedł znaczną ewolucję przetrwał do dzisiaj i znany jest pod nazwą dożynek, wieńcowego (od najważniejszego atrybutu – wieńca dożynkowego), albo jak w Radomskim: okrężnego (od obrzędowego okrążania pól po żniwach)[2]. To wielkie święto gospodarskie odbywało się w sierpniu lub na początku września a czasem przy sprzyjającej pogodzie w święto Matki Boskiej Zielnej (15 sierpnia).
W przebiegu dożynek można wyróżnić trzy najważniejsze etapy[3]. Pierwszym z nich było obrzędowe ścięcie ostatnich kłosów, które były symbolem całego plonu. Do tej garstki nie zżętego zboża, nazywanej najczęściej przepiórką, pępkiem, wiązanką, równianką, przywiązywano szczególną wagę. Powszechna była wiara, że kryją się w niej tajemne siły, od których zależała ciągłość wegetacji roślin oraz obfite plony w roku następnym. Ścięcia ostatnich kłosów, które przez jakiś czas pozostawiano na polu, mógł dokonać tylko gospodarz albo najlepszy kośnik – przodownik lub przodownica.
Drugim, bardzo ważnym etapem uroczystości dożynkowych było wicie wieńca żniwnego oraz pochód z nim do dworu lub chaty. W zależności od okolic jego rolę mogła pełnić sama „przepiórka” wykopana z pola i przystrojona kwiatami i wstążkami[4]. Najczęściej jednak wieniec bądź wieńce wito wplatając w nie kłosy z „równianki” oraz garście zżętych, nie młóconych zbóż: żyta, pszenicy, jęczmienia i owsa. Ubogacano je owocami i warzywami, czyli wszystkim czym obrodziła ziemia, przystrajano wstążkami i kwiatami polnymi (w Radomskim były to: astry, barwinek, róże polne, gwoździki, kwiat ślazu gęsiego, nagietki, kurzyślad)[5].
Wieńce żniwne mogły przybierać różne kształty, np. wielkich, barwnych kół, zrobionych z łubianych lub wiklinowych obręczy, pokrytych kwiatami i kłosami
albo bukietów o trzech odnogach przewiązanych tasiemką. Zwykle miały one jednak kształt korony węgierskiej. Składały się z tzw. obrączki, czyli warkocza zrobionego ze zboża o średnicy grubości cala (splot sam bez kłosek) oraz dwóch przymocowanych do niej warkoczy wygiętych kabłąkowo. Miejsce ich krzyżowania się przewiązane było jedwabnymi wstążkami, najczęściej barwy białej, żółtej, czerwonej i szafirowej. Bywało, że do wieńców żniwnych przywiązywano żywe ptaki: kaczkę, koguta, czy kurczęta i na podstawie ich zachowania próbowano przepowiedzieć urodzaj w roku następnym.
…Wójt przywiązuje u wierzchołka wieńca koguta, który zaczyna wybierać ziarnka z kłosów. Jeżeli kogut pieje, wszyscy przytomni cieszą się i zawczasu przyobiecują sobie obfite zbiory i dobre przyjęcie u właściciela; lecz jeśli nie pieje, jest to złą wróżbą; oczekują zaś jeszcze gorszego roku, jeśli jeść nie chce[6]…
Kiedy wieniec był już gotowy, wszyscy mieszkańcy wsi w specjalnie uformowanym orszaku udawali się do właściciela włości. Pochód prowadziły dziewczęta i kobiety z sierpami w ręku. Najpiękniejsza i najgodniejsza z nich niosła na głowie wieniec ze zboża. W dalszej kolejności kroczyli gospodarze oraz starsi parobkowie. Im kto lepiej sprawił się przy żniwach, tym mógł liczyć na godniejsze miejsce w szeregu. Nierzadko dożynkowe wieńce niesiono najpierw do kościoła, by tam podczas mszy św. otrzymać błogosławieństwo księdza. Następnie wśród śpiewów i muzyki orszak udawał się do dworu. Po przybyciu na miejsce całą gromadą odśpiewywano tzw. pieśń żniwiarską. W regionie radomskim była ona następującej treści:
- Otwórz – że nam Panie – nowy dwór,
bo ci prowadzimy – wszystek zbiór.
- Nażęliśmy, nawiązali – koperek,
jak na niebie – gwiazdeczek.
- Nażęliśmy, nawiązali – trzysta kóp,
dla nasego pana – na rozchód.
- Sprawże nam Panie okrężne,
bośmy żniwiarecki – potężne.
- Otwórz – że nam panie pokoje,
co ci złożym wianek – na stole.
- Zabij – ze nam panie – barana,
bośmy sobie potłukły – kolana.
- Zabij – ze nam panie – i byka,
bośmy mieli ekonoma – rzeźnika;
- Damy mu z niego – nogi,
boć on był dla nas – dość srogi.
- Zabij nam panie i gąski,
bośmy sobie pokaleczyły – paluski.
- Zabij nam panie – kogutka,
bośmy mieli pisarza – nie dudka.
- Damy dla włódarza – jaje,
bo nam małe południe – daje.
- Dla dozorcy – korzenie,
Bo to najgorsze – stworzenie.
- Dla karbowego – chachoły,
bo napakował – pełne stodoły.
- Nie kryj – że się panie – przed nami,
bo cię widziemy – oknami.
- Od Krakowa wielki wiatr,
nasza pani – róży kwiat.
- Na kościele krzyżyk – na krzyżyku gałka,
u naszego pana – z baryłką gorzałka.
17. Jegomość nam leje,
a imość się śmieje.
- Nie śmiej – że się moje serce,
bo mi się rozleje[7].
Okrężne nieodmiennie łączyło się ze śpiewem, często improwizowanym a skierowanym do dziedziców i jego rodziny, księdza, rządcy czy ekonoma. Teksty układanych na poczekaniu pieśni mogły mieć charakter komplementów (…A przy dworze zakwitł mak, nasa pani, kieby kwiat…[8]), albo złośliwości (…Nasz ekonom, wielki lula, kwaśny, gorzki jak cybula…[9]). Powtarzającym się motywem w pieśniach dożynkowych były zakończone żniwa i spodziewana w zamian za to nagroda w postaci poczęstunku i zabawy.
Głosy śpiewaków sprawiały, że na ganek wychodził pan domu razem z żoną, dziećmi i służącymi. W tym momencie następowało uroczyste przekazanie wieńca przez dziewczynę, która go przyniosła, dziedzicowi lub jego małżonce. Dostawała za to podarunek w postaci pewnej kwoty pieniędzy.
Po zakończeniu obrzędowej części uroczystości, następowało przejście do trzeciego i ostatniego etapu dożynek, kiedy to właściciel majątku zapraszał wszystkich mieszkańców wsi na ucztę i zabawę. Na przygotowanych na dziedzińcu lub w spichlerzu stołach służba dworska ustawiała potrawy, o które wieś dopraszała się w śpiewanych wcześniej pieśniach (np. o baranie, wołu, gęsinie). Przytaczano beczki z wódką i z piwem i rozpoczynano ucztę. Gdy wszyscy byli już nasyceni, miały miejsce tańce. W tym szczególnym czasie szlachta bratała się z pospólstwem. Ucztowano wspólnie przy jednym stole. Do pierwszego tańca dziedzic zapraszał przodownicę, dziedziczka zaś tańczyła z najlepszym kośnikiem.
Znaczenia okrężnego możemy dopatrywać się w pierwotnym, magicznym myśleniu człowieka, w jego wierze, że dzięki podejmowanym działaniom obrzędowym, może mieć on wpływ na przyrodę[10]. Szereg więc praktyk związanych z dożynkami, takich, jak: przechowywanie ostatnich kłosów, wicie wieńca żniwnego, śpiewanie pieśni dożynkowych itd., miało na celu zapewnienie ciągłości wegetacji rolnej. Dziękczynna ofiara ze zbiorów składana w trakcie dożynek połączona była z błaganiem, by w roku następnym mogły się one powtórzyć[11].
Zwyczaj obchodzenia święta plonów przetrwał do naszych czasów aczkolwiek jego pierwotny sens uległ zapomnieniu. Do dziś zachowały się takie tradycyjne elementy okrężnego, jak: uroczysty pochód z wieńcem, śpiewanie pieśni związanych ze żniwami, czy dziękczynna msza św. za zebrane plony. Stanowią one jednak tylko niewielki fragment współczesnych uroczystości dożynkowych, które stały się dobrym pretekstem do urządzania festynów.
Wybrana literatura przedmiotu:
Bystroń J. S., Dzieje obyczajów w dawnej Polsce, t. II, Warszawa 1976,
Kolberg O., Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce. Radomskie, t. 20, Kraków 1887,
Krzyżanowski J. red., Słownik folkloru polskiego, Warszawa 1965,
Ogrodowska B., Zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce, Warszawa 2001,
Szczypka J., Kalendarz Polski, Warszawa 1979,
Zadrożyńska A., Powtarzać czas początku, cz. 1, Warszawa 1985.
[1] J. S. Bystroń, Dzieje obyczajów w dawnej Polsce wiek XVI – XVIII, t. 2, Warszawa 1976, s. 66.
[2] O. Kolberg, Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce. Radomskie, t. 20, Kraków 1887, s. V.
[3] B. Ogrodowska, Zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce, Warszawa 2001, s. 45.
[4] J. S. Bystroń, Dzieje…, s. 67.
[5] O. Koberg, Lud…, s. 126.
[6] Tamże, s. 124.
[7] Tamże, s. 122.
[8] J. Szczypka, Kalendarz Polski, Warszawa 1979, s. 198
[9] Tamże.
[10] J. S. Bystroń, Dzieje…, s. 66.
[11] A. Zadrożyńska, Powtarzać czas początku, cz. 1, Warszawa 1985, s. 138.
ms