Maj na XIX-wiecznej wsi słowińskiej to był przede wszystkim czas kopania torfu,
Bo maj na XIX-wiecznej wsi słowińskiej to był przede wszystkim czas kopania torfu, który dla społeczności słowińskiej miał duże znaczenie: był podstawowym materiałem opałowym, służył do użyźniania gleb i nierzadko używany był jako podściółki dla zwierząt w pomieszczeniach inwentarskich. Kopanie torfu było wspólną pracą, przy której mieszkańcy wsi wzajemnie sobie pomagali, a każdy dzień tej pracy kończył się świątecznym posiłkiem i biesiadą u gospodarzy, dla których właśnie torf kopano. Cały okres kopania torfu, odczuwany jako swego rodzaju święto, Słowińcy nazywali czarnym weselem (Schwarze Hochzeit).
Czarne Wesele w Muzeum jest nawiązaniem do tej dawnej tradycji. Dlatego też 1, 2 i 3 maja na muzealnej łączce opodal zagród prezentuje się prostą technikę wydobywania torfu, stosowaną w XIX w. na bagnistych terenach położonych wokół jeziora Gardno i Łebsko. Tam mężczyźni, po ściągnięciu motyką darni i wierzchniej warstwy ziemi, nożem na długim drzewcu kroją ścianę torfu i odcinają z niej równe brązowoczarne kostki. Te, gdy wyschną na słońcu, przewiezione zostaną do zagród i poukładane pod okapami.
Kopanie torfu jest motywem wiodącym Czarnego Wesela, ale ożywione w tym czasie zostają wszystkie ekspozycje. W chatach krytych trzciną i w obejściach zagród toczy się życie prawie jak przed stu laty. Kobiety piorą i maglują bieliznę, przędą nici na kołowrotku i tkają krajki na krosienkach. Na kuchennych piecach smażą wafle drożdżowe i gotują kartoflankę, a w kierzance ubijają świeżutkie masło. Mężczyźni tymczasem naprawiają sieci rybackie, wyplatają kosze z wikliny i korzenia sosny, dłubią klumpy dla koni i kręcą konopne powrozy. Ręczną piłą traczną przecierają drewno do budowy domów.
Kto zatem tęskni za wsią tradycyjną, piękną i spokojną znajdzie tu ukojenie, mając przy tym możliwość sprawdzenia swoich sił i umiejętności w wykonywaniu tych prostych acz nie zawsze łatwych czynności. A kto nie lubi pracować może bawić się tańcząc i śpiewając razem z kaszubskimi zespołami.
A po pracy, spacerze i wysiłku chleb słowiński ze smalcem i żur, podane na świeżym powietrzu, smakować będą wyśmienicie. Dłużej pobiesiadować można przy punktach gastronomicznych, a obkupić się na kiermaszu rękodzieła, który jak co roku jest nieodłączną częścią Czarnego Wesela.