Twórczyni plastyki obrzędowej z Jaroszek
Urodziła się 1924 roku w Jaroszkach koło Pionek. Pewnie do dziś robiłaby bibułowe drobiazgi wyłącznie dla własnej przyjemności, gdyby nie dr Stefan Rosiński. Ten etnograf, pracujący niegdyś w Muzeum Okręgowym w Radomiu interesował się kulturą terenów Puszczy Kozienickiej. Przemierzając w czasie swych badań wsie kozienickie trafił do Jaroszek. Pasjonatowi sztuki wystarczyło wejście do domu Genowefy, by dostrzec talent drzemiący w jej rękach. Na zaproszenie Muzeum Okręgowego w Radomiu pojechała reprezentować region na Dymarkach Świętokrzyskich. Był rok 1969, czas rozkwitu twórczości ludowej, patronatu Cepelii, masowego zainteresowania wytwórczością ludową. Jej straganem z pająkami, ozdobionym wycinankami i kwiatami szybko zainteresowali się przedstawiciele Stowarzyszenia Twórców Ludowych, przedstawiciele muzeów i domów kultury. W 1970 roku została członkiem STL-u, ale nawet to nie pozwoliło Jej w pełni uwierzyć, że to co robi- ot, tak dla własnej przyjemności- można nazwać sztuką. Dopiero zorganizowana rok później wystawa w Domu Chłopa w Warszawie; Warszawie, która dla Niej mieszkanki Jaroszek, w których znała każde drzewo była miejscem dalekim, obcym i ogromnym, uświadomiła Jej, że to co robi może podobać się komuś więcej niż bliskim. Zaczęto zapraszać Ją na kiermasze, jarmarki, pokazy, zaczęła sprzedawać swoje prace. Nigdy nie były to duże pieniądze, robiła w końcu tylko drobiazgi ze słomki i papieru, pająki które cieszyły oczy, ale nie nadawały się do dekoracji mieszkań w mieście tak bardzo jak obrazy czy rzeźby. Nie zarabiała na swoich dziełach, ale miała okazje zobaczyć świat trochę inny od swojej wsi. Po Jej krystaliczne pająki przyjeżdżali etnografowie; znalazły się one w zbiorach Muzeum Regionalnego w Kozienicach, Muzeum Wsi Radomskiej w Radomiu, Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie i wielu, wielu innych.
Twórczość Genowefy Czachor mieści się w kategorii plastyki obrzędowej. Najciekawsze Jej prace to z pewnością „pająki”. Najciekawsze, najbardziej rozbudowane formy przyjmuje w Jej wykonaniu pająk krystaliczny. Pająki krystaliczne, zbudowane są z pojedynczych cewek słomianych nawlekanych na nitki i łączonych w przestrzenne konstrukcje przypominające ostrosłupy, zestawiane podstawami
i łączone ze sobą. Forma tego pająka porównywana jest czasem z krawędziami szlifu kamieni szlachetnych. Finałem pracy nad tą formą jest zdobienie; najstarsze pająki krystaliczne ozdabiano
w zwieńczeniach ostrosłupów łuskami szyszek układanymi w motywy kwiatowe. Pająki krystaliczne w takiej formie wykonywała również matka i babka pani Genowefy. Jej własna fantazja twórcza podsunęła nowy pomysł zdobienia pająka- bibułowymi, wystrzępionymi kwiatuszkami. Inną formą pająków są pająki tarczowe czy koszyczkowe. Aby wykonać ten pająk należy równo dociąć kawałki słomy i nawlec je na nici, w taki sposób by tworzyły pełny wielobok. Wielobok ten – tarcza jest zasadniczym elementem pająka. Do każdego z jego rogów dowiesza się mniejszą tarczę na równej długości nitkach. Każda z tarcz ozdobiona jest wiszącymi na łańcuszkach kwiatami bibułowymi. Od ilości i rodzaju zdobień zależy dekoracyjność tego pająka. Pająkiem, który całkowicie zrodził się
z wyobraźni artystki jest “gruszka”. Gruszkę buduje się na stelażu z metalowych obręczy- środkowa z nich ma największą średnice, pozostałe rozmieszczone po obu jej stronach zmniejszają się. Obręcze połączone są ze sobą za pomocą cewek słomianych nawleczonych na nitki i ozdobionych kwiatkami. Łączenia elementów przypominają łańcuch choinkowy. Symetryczne rozmieszczanie wokół środkowej coraz mniejszych obręczy pozwala na osiągnięcie, po wykonaniu wypełnień idealnej kuli, którą wystarczy nacisnąć od góry, by dała się złożyć i stała płaskim kółkiem. Od dołu kula zakończona jest pomponem z wielobarwnej, wystrzępionej bibuły “ogonkiem gruszki”. Gruszka nie jest formą tradycyjną, jednak wszystkie materiały zastosowane do jej wykonania używane są także przy wykonaniu innych pająków. Forma ta, o tyle zasługuje na zainteresowanie, że pozwala zaobserwować, że każdej dziedzinie twórczości artysta modyfikuje stare wzorce i wzbogaca je własną wyobraźnią i ekspresją twórczą.
Wycinanki Genowefy Czachor nawiązują do najstarszych, tradycyjnych form wycinanki radomskiej. Zawsze jednobarwne, wykonane z jednego arkusza papieru zdeterminowane są jego rozmiarem
i kształtem. W ich wyrazie główną rolę odgrywa nie kolor, barwność, ale symetryczny układ płaszczyzn. Technika cięcia narzuca układ kompozycyjny, który kształtuje się wzdłuż jednej lub kilku osi symetrii, w wyniku czego otrzymuje się ozdobę w formie prostokąta, kwadratu, gwiazdy czy koła często o dodatkowo ząbkowanym brzegu. Wzory w wycinankach pani Genowefy są najczęściej abstrakcyjne, geometryczne rzadziej roślinne.
Do najdawniejszych wzorów nawiązują także pisanki Genowefy Czachor. Wydmuszki ozdabia ona techniką batikową- płynnym woskiem, za pomocą “żelazka” (kawałek blaszki zwiniętej w kształt lejka, przymocowanej do patyczka) rysuje na wydmuszkach wzory i farbuje jajka w anilinowych barwnikach. Jeszcze na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych używał do tego celu barwników naturalnych, z czasem zachwyciła ją intensywność koloru uzyskiwana za pomocą barwników syntetycznych. Poza zmienioną kolorystyką nadal są to pisanki bardzo tradycyjne: zawsze wyłącznie dwubarwne, wykonane batikowaniem i o starych motywach zdobniczych. Ulubione wzory to zygzaki, laseczki, ślimaki, a przede wszystkim motywy solarne: słońca, wiatraki.
Wyobraźnię, ale i wspomnienia uruchamia pani Genowefa tworząc kwiaty. Rozkłada dookoła kolorowe bibuły, czasem tak jaskrawe aż bolą oczy, karbowane, gładkie i docina, przygina, marszczy
i składa. Spod Jej palców spływają bazie, róże, słonka, dzwonki i wiele, wiele innych, chyba równie wiele jak stworzyła natura. Część z nich układa później w rózgi, płaskie bukiety, w których kwiaty oplata się na kiju tylko z jednej strony, mniejsze wykorzystuje do ozdabiania pająków.
Dużą przyjemność sprawia Jej robienie zabawek, choć to wbrew pozorom ciężka praca. Słoma jest materiałem kruchym, aby uformować ją w pożądany kształt trzeba najpierw namoczyć, dopiero mokra zaczyna poddawać się woli artysty, ale w rękach musi być jeszcze sporo sił. Korpus baranka, kózki, pieska trzeba dodatkowo ozdobić kłaczkami czy sierścią, a więc każde źdźbło słomy zgiąć co dwa, trzy milimetry. Aby nóżki nie złamały się w czasie zabawy, nie zgięły każdą trzeba ciasno owinąć lnianą niteczką precyzyjnie zawiązując supełki. Z kłosów zboża można zrobić kotki, z wyprężonymi grzbietami, wywiniętymi ogonami- wystarczy dokładać kłos do kłosa i owijać nitką. W zabawkach pani Genowefy widać Jej wyobraźnię, tu już nie ma żadnych utartych wzorów, tradycyjnych motywów
i schematów- jest tylko Ona, a później radość dzieci.
Do wykonywania wszystkich swych prac Genowefa Czachor używa tradycyjnych materiałów i narzędzi. Podstawowe materiały wykorzystywane przez nią w pracy twórczej to słoma, kolorowy papier, bibuła, lniane nici, barwniki, wosk czasem suszone trawy i szyszki. Warsztat pracy przedstawia się równie skromnie, a zarazem bardzo tradycyjnie: dwie pary nożyc do strzyżenia owiec, kilka dużych igieł, miska z wodą i jak sama twierdzi “dobra miara w oczach”.
Słomiane pająki, bibułowe kwiaty, papierowe wycinanki to piękno nietrwałe. Ulotne piękno znika zbyt łatwo- kurz, wilgoć, słońce to jego najwięksi wrogowie. Nieliczne artystki potrafiące jeszcze wyczarować z kolorowego papieru i słomy ażurowe cuda zbyt rzadko są doceniane. Ich sztuki nie można zobaczyć w domach. Rzeźba, obrus z haftem, gliniane naczynie przetrwają dłużej; na kiermaszach, aukcjach, w galeriach są chętniej kupowane, częściej przechowywane w domach. Skromne, delikatne piękno słomy i bibuły znika zbyt szybko, by wysoko je cenić. Czy Genowefa Czachor znajdzie swe następczynie ? Jeśli nie, za sto lat pająki słomiane będziemy znać tylko z opisów i zdjęć, bo nawet w warunkach muzealnych trudno zachować ich ulotne piękno...